Deserved Popular Post Asuna Posted February 18, 2022 Donor Woman Deserved Popular Post Posted February 18, 2022 Hej, hej! Jakiś czas temu trochę "nabazgrałam" i postanowiłam się podzielić fragmentem. Może komuś podejdzie do gustu, może nie, kto wie... Tak czy inaczej - zapraszam do lektury! Jestem pół roku po próbie samobójczej. Nie wiem co się właściwie stało. Nie wiem też co dzieje się w mojej głowie. W jednej chwili czułam się dobrze, w drugiej nagły wybuch tysiąca myśli. Przytłoczyły mnie tak bardzo, ogromny szum w głowie i głosy… Głosy mówiące mi co mam zrobić. Chciałam je uciszyć, więc zrobiłam to, co mi podpowiadały, z marnym skutkiem jak widać. Czy zamilkły? Nie, bo nie zrobiłam tego co chciały. A co ze mną teraz? Żyję tak, jak żyłam wcześniej. Udaję, że jest wszystko dobrze, że tamtego epizodu nie było. Prawda jednak jest taka, że w głowie nic się nie zmieniło, udaję, bo tak jest łatwiej, bo wtedy nikt się nade mną nie użala, bo nikt mnie nie kontroluje. Nie dostaje pomocy psychicznej, dlaczego w sumie miałabym, skoro nie jest skuteczna? Nigdy nie była. A może nie trafiłam na dobrego specjalistę. Mam dwadzieścia trzy lata i moja codzienność wygląda zupełnie przeciętnie. Pracuję i studiuję jednocześnie. Nigdy bym nie pomyślała, że w jednej chwili coś mogłoby się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni. A już na pewno nie moje życie. Wiecie o co mi chodzi, no nie? Bo przecież jak masz depresję, to masz już ją do końca życia i jesteś na nią skazany. Nie ważne co się stanie, co będziesz robił - ona Cię nie opuści. Rzeczywistość może się okazać zupełnie inna. Nie lubię dni takich jak ten - wolnych. Mam zbyt dużo czasu na myślenie i uwierzcie mi - całkiem dobrze mi to wychodzi. Chwyciłam słuchawki leżące na biurku, podpięłam je do telefonu, jednocześnie sięgając pamięcią do jakiejkolwiek piosenki od której mogłabym zacząć słuchanie muzyki. A jakiej słucham? Kwestia humoru. Położyłam się na łóżku i nałożyłam na uszy słuchawki. Wciąż nie wiedziałam co włączyć, a myśli coraz bardziej zaczęły mnie nachodzić. Odblokowałam telefon w celu szukania aplikacji spotify. Cudowna sprawa mieć aplikację, w której masz gotowe playlisty lub samemu możesz je tworzyć. Tyle pięknych dźwięków w jednym miejscu. Zerknęłam w moją bibliotekę, a znalazłam w niej coś, co wraca do mnie każdego dnia. Nostalgiczne piosenki. Ah, tak bardzo odprężają. Włączyłam losowe uruchamianie i zamknęłam oczy. Nie po to, żeby spać, a po to, aby się wczuć. To, niestety, też wychodzi mi nazbyt dobrze. Wraz z lecącą nutą po nutce, po policzku zaczęła mi spływać łezka. Jedna za drugą. “Otrząśnij się” - pomyślałam. “Nie możesz spędzać tak każdego wolnego dnia przecież”. A jednak zmęczenie dopadło mnie szybciej, niż sądziłam. Przebudziłam się po kilku godzinach, gdy na zewnątrz było już ciemno. Nie zdejmując słuchawek podniosłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni, by napić się wody. Postawiłam szklankę na blacie i uzupełniłam ją wodą. Zanim zdołałam wziąć ją w ręce, oparłam się o ladę na wyprostowanych ramionach, jednocześnie pochylając się nad nią. O czym myślę? Nie wiem, o niczym. Po prostu zamarłam bez większego powodu. Otrząsnęłam się i gwałtownie ruszyłam ręką - nieudolnie. Tak, że strąciłam szklankę z wodą na podłogę. Zanim uderzyła, już wiedziałam, że to się stanie i nagle napięłam twarz, by słyszeć jak najlżejszy huk (który słuchawki pozwoliły zagłuszyć), a ciało naprężyłam. Wzdechnęłam, gdy uświadomiłam sobie, iż muszę to teraz posprzątać. Nie zajęło mi to dużo czasu, ale była to całkiem dobra próba mojej psychiki. Szkło kusiło. Muzyka pomogła wygasić te głosy, które już chciały się uaktywniać. Powtórzyłam czynności i wzięłam w ręce szklankę z wodą, a tym razem obyło się bez zbicia kolejnej. Stanęłam z nią w oknie, wyglądając na zewnątrz. To był odpowiedni moment na spacer. Mieszkam niedaleko starego parku, który wieczorami jest zamykany. Śmieszna sprawa, i tak nikt tam nie chodzi. A mimo wszystko da się do niego dostać po zmroku i wydostać. Tak, wizja samotnego spaceru nocą mi się podobała. Narzuciłam bluzę, ubrałam buty i wyszłam. Szłam tak chodnikiem wzdłuż ulicy, aż trafiłam na rozwidlenie. Mogłam iść dalej prosto oświetloną drogą, a mogłam też skręcić w prawo, gdzie latarnie były rozstawione w większych odległościach i miały tak słabe światło, że trzeba było nieźle wymęczyć wzrok, by wiedzieć, gdzie iść. Moim kierunkiem był park, o którym wspomniałam, więc skręciłam. Często zaglądam w te miejsce. Wiele ludzi odstrasza przez sam fakt, że jest zaniedbany z zewnątrz, a tylko niewielu zdecyduje się na zajrzenie do środka. Mnie zawsze zachwycał, przez wzgląd na obfitą roślinność. Nie była może zbyt urokliwa, ale gęste zarośla sprawiały, że czujesz się przytłoczony przyrodą. Piękne uczucie. Nocą te miejsce wygląda jeszcze gorzej, jak z jakiegoś horroru. Połamana ławka ze zdartym lakierem już tak stoi od kilku lat i zdobi wejście, a obok niej obumarłe drzewo. I nikt się tym nie interesuje. Dopiero teraz zauważyłam, że nad bramą wisi tabliczka z nazwą parku. Nazwą? Chyba tak, przez słabe światło nie jestem w stanie nawet jej dostrzec. Byłam pewna, że nigdy jej tu nie było, ale wygląda na bardzo starą, napis zdaje się być rozmyty, a sama metalowa tablica ma w niektórych miejscach rude naloty. Nie wydaje mi się, aby ktoś specjalnie zawiesił zardzewiały szyld. Park był otoczony metalowym, czarnym ogrodzeniem z prętami. W jednym miejscu zostały wyłamane tak, że jest w stanie dostać się tam każdy, o niezbyt dużych gabarytach. Oczywiście każdy kto wie, że takie miejsce jest, gdyż ktoś wpadł na szalony pomysł - zamiast naprawić, zwyczajnie posadził duże, gęste krzewy wzdłuż ogrodzenia tak, aby zasłoniły niestandardowe wejście i aby nikt się nie zastanawiał dlaczego jest tam jedna, osamotniona roślina. Skręciłam w lewo tuż przed głównym wejściem i zaczęłam odliczać krzewy. Dziewiąty prowadził do wejścia. Gdy do niego dotarłam, na karku poczułam zimny powiew wiatru, tak, jakby dochodził z parku. Odsunęłam lekko krzew i przecisnęłam się między prętami. Nie było to wcale tak proste, jak mogłoby się wydawać. Po drugiej stronie czekały na mnie kolejne rośliny, gdyż tak jak już wspomniałam - park był porządnie zarośnięty. Nie tylko niższymi roślinami, ale także tymi wyższymi oraz drzewami. Gałęzie niektórych drzew zwisały lekko ponad szczytami krzewów, że aby się dostać na ścieżkę, musiałam jeszcze machać rękoma nad głową. Jakby ktoś tak popatrzył na mnie z boku, pomyślałby, że odpędzam komary. Gdy tylko dotarłam na ścieżkę, w słuchawkach usłyszałam powiadomienie. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni, a na głównym ekranie wyskoczył mi komunikat, aby podłączyć go do ładowania. “No tak, muzyka leciała też w trakcie snu, ehh” - pomyślałam. Wyłączyłam spotify, a słuchawki zsunęłam z głowy. Koniec z muzyką dopóki nie wrócę z powrotem do mieszkania. Idąc wydeptaną ścieżką, miałam wrażenie, że latarnie świeciły wyjątkowo gorzej, niż zwykle. Wsłuchiwałam się w swój oddech, próbując tłumić nachodzące mnie myśli. Minęłam jedną latarnią, drugą, trzecią i kolejne… Krążąc tak samotnie po parku w ciszy, ten wydawał się jeszcze większy, niż zwykle. Postanowiłam usiąść, jednak ciężko tu o ławkę - wszystkie wyglądają podobnie do tej na wejściu lub zaginęły gdzieś w gąszczu krzewów. Przeszłam się, więc kawałek dalej i usiadłam na trawie. Rosa pokrywała murawę. Jako, że spodnie i tak już zmokły, postanowiłam się położyć. Skrzyżowałam ręce za głową i oparłam się całym ciałem o trawnik patrząc w oświetlone przez gwiazdy niebo między drzewami. Zamknęłam oczy, by odciąć się od otaczającego mnie świata, choćby na chwilę. I znów poczułam podmuch wiatru. Było tak spokojnie. Coś chyba jest nie tak. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, iż odkąd tu jestem podmuchy były dwa - na wejściu i teraz. Nie wydaje mi się to normalne. Otworzyłam oczy i podniosłam tułów wraz z głową. Oparłam się na rękach. Rozejrzałam się po parku i nic nie dostrzegłam. Choćbym chciała, nic bym pewnie nie zobaczyła, nie w tym świetle. Nagle poczułam kolejny powiew, tym razem zupełnie inny niż poprzedni. Odebrałam wrażenie, jakby wraz z wiatrem, po mojej twarzy ktoś lekko przesunął palcami. Zerwałam się na równe nogi. Spojrzałam w stronę w którą zawiał wiatr, a w oddali ujrzałam czarną bezpostaciową mgłę. Leciała w konkretnym kierunku. Teraz oddech był nierówny i zdecydowanie szybszy, niż normalny, a serce zaczęło szybciej mi bić. Byłam wystraszona nienaturalnym zjawiskiem, jakiego byłam świadkiem. Nie miałam ochoty iść w tym samym kierunku, w którym ruszyła mgła, ale byłam do tego zmuszona. Tam było moje wyjście. Starałam się iść cicho tak, by nikt mnie nie zauważył. Droga była długa, za daleko poszłam i teraz dopiero zaczęłam tego żałować. Trasa do ogrodzenia zdawała się nie kończyć i trwała jakby wieczność. “Żałuję, że nie liczyłam ile latarni minęłam…” Zobaczyłam w oddali główną bramę. “No, to jestem już blisko”. Wchodząc między roślinność usłyszałam krzyk. Nie był to okrzyk radości. To przenikliwy, pełen bólu ryk. I był blisko. Bardzo blisko. Zamarłam. Dotarłam do najbliższego drzewa, oparłam się plecami o korę i zsunęłam po niej, aż do ziemi. Przywarłam dłoń do ust, by nie pisnąć, a wśród nagłej ciszy usłyszałam tylko jak serce głośno i szybko zaczyna uderzać w klatce piersiowej. Jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona. @ czak - to, że tekst jest bardzo opisowy i szczegółowy to jest akurat celowy zabieg. Jestem zdania, że książki "dialogowe" nic nie wnoszą. Osobiście chciałabym wprowadzić czytelnika w to co się dzieje, żeby mógł oczami wyobraźni widzieć przed sobą to, co ja. Wiadomo, że nie będę opisywać jakiejś każdej rysy na ławce, bo to jest zbędne, ale resztę uważam za dość znaczącą, która pozwala bardziej wczuć się w klimat (a czasami też będzie miało znaczenie w dalszej części książki), a o to mi najbardziej chodzi. Też rozumiem, że nie każdemu może podchodzić taki styl pisania. Przykładowo, S. King również tworzy bardzo opisowe książki, stąd mówi się, że jego albo się kocha, albo nienawidzi. Zwyczajnie kwestia gustu. A co do drugiej uwagi - tekst podlega jeszcze poprawce. To nie jest finalna wersja, tylko robocza, ale dzięki tej uwadze wiem na co muszę zwrócić uwagę, by to poprawić. Dziękuję! 4 2 7
Deserved Rudzia Posted February 18, 2022 Investor Woman Deserved Posted February 18, 2022 Fragment wciągnął, ze względu na mocne rozpoczęcie aż chciałam dowiedzieć się dalej co się dzieje z bohaterką. Dowiadujemy się niby o dniu, który zaczął się bardzo zwyczajnie ale zakończenie wręcz mnie zmusza do dowiedzenia się co się dalej dzieje. Mega dobrze się zaczyna, liczę na więcej! Powodzenia w dalszym pisaniu! 2 2
Deserved PanPukawka Posted February 18, 2022 Sponsor V.I.P Deserved Posted February 18, 2022 Masz talent kobieto wciągnęło mnie na maxa proszę o więcej. 1 2
Legend czak Posted February 18, 2022 V.I.P Donor Legend Posted February 18, 2022 Tekst dibry moim zdaniem, miejscami za bardzo rozbudowany i rozdrobniony na szczegóły. Miejscami czyta się jak z pierwszej osoby, żeby za chwilę brzmiało jak opowiadanie. Może cel zamierzony, może nie, ciężko mi się to czyta, może kwestia stylu. 4 1
Legend Titania Posted February 20, 2022 Investor V.I.P Woman Legend Posted February 20, 2022 Tekst świetny! Jesteś dobra w tym co robisz i tego się trzymaj - prawdziwi krytycy literaccy na pewno rzekliby więcej. Jedyne czego mi tutaj brakuje, to opis przeżyć wewnętrznych, brakuje emocji. Kiedy człowiek opisuje coś, co jest ważne dla niego, emocje same się z niego wylewają i tego mi tutaj brakuje. Tak naprawdę kwestia gustu i autora, ale czasami taki opis ławki w parku czy klimatu daje znacznie więcej - można w pełni przenieść się do takiego miejsca i w 100% przeżywać te same emocje, które są opisywane. Tak czy tak, fenomenalnie i oby więcej takich prac! 1 1
Deserved Narks. Posted February 21, 2022 Donor Deserved Posted February 21, 2022 Rzadko kiedy czytam książki, a prawie w ogóle, bo po prostu nie lubię. Jak dla osoby, która nie czyta praktycznie żadnych takich opowiadań, fragmentów i nie jest tym zainteresowana, to tym razem ten fragment odmienił wszystko. Muszę się odnieść do Twojego fragmentu, jak dla mnie - wyszedł rewelacyjnie. Zdarzały się w niektórych miejscach błędy, ale może to było w jakiś sposób zamierzone. Sam tekst w sobie jest dobry, a tym bardziej początek, ponieważ wciąga niesamowicie. Tylko trochę w części środkowej spadł lekko poziom. Można było jeszcze bardziej opisać szczegółowo, aby był bardziej taki klimacik, które stworzył się na początku. Z tego co zrozumiałem , to zamysł jest taki, że bohaterka ma problemy z samotnością, depresją oraz panicznie, straszliwie się boi? Zazdroszczę talentu i lekkiego pióra, czekam na więcej! 1 1
Katowicz Vanilla. Posted February 21, 2022 Sponsor V.I.P Deserved Woman Katowicz Posted February 21, 2022 Tekst dobry, nawet bardzo dobry. Widać, że masz talent. Nietsety nie dla mnie takie teksty, mega to dołuje zwłaszcza kiedy samemu się ma depresję. xx Ale naprawdę dobra robota. 1
Recommended Posts