Legend Popular Post Titania Posted June 28, 2021 Investor V.I.P Woman Legend Popular Post Posted June 28, 2021 Grafika by @ czak T: Dzisiejszego burzowego wieczoru mamy zaszczyt powitać promienny uśmiech, który od niedawna zagościł na naszym forum. @ Asuna , znana również jako Weronika jest już przez wielu z Was znana, dlatego właśnie dziś zajrzymy za kulisy i spróbujemy poznać ją nieco lepiej! Czując w powietrzu burzę, powiedz nam, czy tak właściwie się ich boisz? A: Ahh, burze to dosyć fascynujące zjawisko pogodowe nieprawdaż? Czy się ich boję? Za dzieciaka odczuwałam lekki niepokój, nie ze względu na te głośne grzmoty, tylko bardziej ze względu na te wszystkie przesądy, które rodzice próbowali mi wpoić. Już nawet nie pamiętam jak dokładnie brzmiały, pamiętam tylko niepewność. Przez ten czas dorosłam, dojrzałam, zmieniło się podejście i się kompletnie nie boję. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, gdy mogę obserwować te zjawisko. Naprawdę mnie fascynuje. T: Na pewno fascynujące zjawisko, jak wiele na naszej Ziemi, dopóki nie wyrządzają kataklizmów czy krzywdy. Zatrzymując się w tym miejscu, jakie jest według Ciebie najwspanialsze zjawisko występujące na Ziemi, które już ujrzałaś lub chciałabyś kiedykolwiek ujrzeć? A: Oh tak, przyroda jest nieobliczalna i żaden żywioł nie jest sprzyjający człowiekowi, przez każdy kiedyś stała się tragedia na większą skalę. Zjawiska... Ah, z pewnością wiele jest ich wspaniałych, jednak jakbym miała wybierać, to padłoby na zorzę polarną. Niestety nigdy na żywo nie widziałam, ale to moje marzenie od dawien dawna. Już od małego jak widziałam na zdjęciach czy w filmach zorzę, postanowiłam, że kiedyś wybiorę się na północ, aby to zobaczyć. Widząc na zdjęciach, a na żywo to nie ma żadnego porównania. Mam nadzieję, że marzenie dociągnę i w końcu je spełnię! T: Tak coś czułam, że wśród tylu zjawisk, wybierzesz właśnie zorzę, może dlatego, że ma w sobie coś wyjątkowego, co przyciąga ludzi. Przenosząc się zatem na drugą stronę, jakiego zjawiska nie chciałabyś doświadczyć? Dlaczego akurat tego? A: No cóż, wiem, że nie jestem oryginalna pod tym względem! Tu też nie zdziwię, jeśli powiem, że jest wiele takich, których nie chciałabym doświadczyć. Każde jedno jest niebezpieczne. Wybuch wulkanu i tsunami to zjawiska, które najbardziej mnie przerażają. Sam fakt, że woda może mną pomiatać w każdą jedną możliwa stronę, brak kontroli nad własnym ciałem jest naprawdę przerażające. T: Na szczęście w Polsce takich zjawisk nie doświadczymy, więc mamy więcej szczęścia, że nie musimy się o to martwić, niż nam się wydaje. Co mogłabyś wyróżnić w naszym kraju pod względem turystycznym oraz kulturowym? Jakie jest Twoje ulubione miejsce w Polsce? A: Tak, to chyba jeden z nielicznych plusów mieszkania w tym kraju na ten moment. Powiem szczerze, że nie zwiedzałam zbyt obszernie Polski, więc może to, co wyróżnię w skrócie, oprę tylko na doświadczeniu. Zacznę od południa, gdzie przede wszystkim góry Tatry są warte odwiedzenia, Zakopane i Krupówki. I nie mówię tu o jechanie nad Morskie Oko z wygody, tylko faktycznie o spacer po górach. Warte zmęczenie jest tych przepięknych widoków. Następnie Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. W środku nie miałam okazji odwiedzić, jednak z zewnątrz prezentuje się bosko. Najciężej mówić o miejscu, w którym obecnie mieszkam, jednak myślę, że Gdańsk również jest wartym miejscem zobaczenia pod względem turystycznym i kulturowym. Takim chyba najbardziej znanym miejscem jest Westerplatte i Śródmieście, gdzie znajduje się muzeum Bursztynu, pomnik Neptuna i tym podobne. Co jest warte wyróżnienia? Auschwitz nie widziałam, więc polecę Sztutowo, które znajduje się całkiem niedaleko Gdańska. Miejsce wywiera potężne uczucia na osobie odwiedzającej. Miałam okazję być tam kilka razy. Raz z osobami z Niemiec w trakcie wymiany. Dziewczyny miewały łzy w oczach. Ulubionego miejsca nie mam. Lubię Mazury, rodzinne strony. Są takie pełne natury, wiele jezior, lasów z dala od takiego rozwinięcia. Wiele osób mówi, że Wrocław jest cudownym miastem, więc mam w planach odwiedzić te miasto w wakacje. T: Z pewnością wiele przez Ciebie wymienionych miejsc ktoś podkusi się odwiedzić lub już to zrobi i wie o czym mowa - czystym pięknie naszego kraju. Jesteś typem osoby, która lubi usiąść i podziwiać ogrom i potęgę tego wszechświata w najdrobniejszych elementach, jakimi jest chociażby źdźbło trawy, a może nie zastanawiasz się nad tym i po prostu żyjesz w pędzie tego świata, który nas porywa? A: Ależ oczywiście lubię podziwiać! Urodziłam się na Mazurach, gdzie mam wrażenie człowiekowi się nie spieszy i nie odczuwa się tego pośpiechu. Tak zostałam wychowana, takie miałam towarzystwo, które uwielbiało naturę pod każdym względem, a teraz sama uwielbiam wyciszenie, te uczucie jakby z dala od tego pędu, tempa, które ludzie wokół narzucają i czerpanie radości z tego, co nas otacza. Jednak trochę się pozmieniało i na obecną chwilę większość czasu niestety nie zastanawiam się nad wszechświatem, jego potęgą, darami jakie niesie ze sobą cała natura, bo zwyczajnie dałam się porwać światu i tym wszystkim osobom, które żyją w pełnym pośpiechu nie zastanawiając się nad niczym. A dlaczego? Dlatego, że studia mi to bardzo utrudniają. Z trudem znajduję czas tylko dla siebie. Aczkolwiek, gdy już znajdę, staram się cieszyć tym wszystkim, co mam przed sobą. Podziwiam, jak to ujęłaś ładnie, źdźbło trawy, ale też takie zachody słońca, każdą falę w morzu... T: Tak niestety ucieka nam czas na własne egzystencje i docenianie tego, gdzie właśnie żyjemy, ale jeszcze wiele przed nami. Wspomniałaś, że studiujesz. Zechciałabyś się podzielić gdzie, dlaczego akurat tam i jaki kierunek? A: Studiuję farmację w Gdańsku na Uniwersytecie Medycznym. Dlaczego tam? Sama nie wiem szczerze mówiąc. Żałuję tej decyzji, bo też rodzice mieli na nią wpływ. Dostałam się na ten sam kierunek, ale do Warszawy i miałam już w tamtym miejscu papiery złożone, gdy przyszło powiadomienie, że do Gdańska też się dostałam. Miałam dosyć dziwny moment ówcześnie. Poszłam do Gdańska, bo mieszkał tam brat z żoną. Dla rodziców to było dosyć wygodne rozwiązanie, bo będę mieć "dobry start" - zamieszkam na pierwszym roku z nimi, będę wracać autem na Mazury i tego typu argumenty. Przekonali, ale nie na długo. Szybko zaczęłam żałować wyboru i kierunku, i miasta. T: Nie zawsze rady rodziców to złoty środek, mimo, iż zazwyczaj chcą dla nas jak najlepiej. Obyś jednak skończyła studia z powodzeniem i ostateczną radość czerpała z samej pracy. Skoro z decyzji o miejscu studiowania jesteś nie do końca zadowolona, powiedz, czy sam kierunek sprawia Ci radość i satysfakcję? A: Wiadomo, rodzice chcą jak najlepiej, jednak nie zawsze wszystkie sytuacje są w stanie przewidzieć. Przez pierwsze dwa lata kierunek był okropny. Szczególnie drugi rok był męczący. Tak, jak na poziomie licealnym uwielbiałam chemię, tak na drugim roku studiów, gdy miałam ich pięć różnych rodzajów, przestała mi sprawiać przyjemność. Wręcz przeciwnie. Zaczęłam ją nienawidzić, nie potrafiłam żadnej wiedzy przyswoić. Byłam na lekkim załamaniu i chciałam zmieniać kierunek, ale postanowiłam, że dam jeszcze szansę. Trzeci rok zaczął się całkiem przyjemnie. Naprawdę zaczęłam czerpać radość z tego, bo widziałam powiązanie z zawodem, który kiedyś będę wykonywać. T: Niestety takie są „smaczki” studiowania - w praktyce używamy tak naprawdę tylko niewielki % tego, czego faktycznie się uczymy i ma to związek z wykonywanymi obowiązkami w pracy. Efekty i czy było warto ocenimy prawdopodobnie dopiero po latach, a najważniejsze, by się w tym wszystkim nie poddawać! Jak oceniasz swoją (prawdopodobnie, bo w końcu życie różne figle płata) przyszłą pracę jako farmeceuta? Co jest w niej najtrudniejsze, a co można sklasyfikować jako łatwiejsze? A: Jako, że moja bratowa również studiowała farmację i to na tej samej uczelni, to usłyszałam, że kompletnie nic się nie przydaje. Sama może kiedyś ocenię! Co najtrudniejsze? Hm.. Wydaję mi się, że kontakt z pacjentem. Różni ludzie przychodzą, a jeszcze wielu z nich naogląda się reklam, później przychodzi do apteki i prosi o "ten żółty krem z apteki". Łatwiejsze z pewnością może być wykonywanie leków recepturowych. Same obliczanie dawek maksymalnych może nie, ale robienie jest przyjemne i łatwe. Przynajmniej te postacie leków, które miałam okazję robić na zajęciach. T: Prócz tego pewnie jeszcze ogrom cierpliwości, bo nie można nikomu powiedzieć, aby sobie poszedł, tylko wysłuchać od początku do końca, bez względu na to, kim jest. Dla laików pewnie wykonywanie leków recepturowych to jedna wielka niewiadoma. Wyjaśniłabyś naszym czytelnikom w skrócie na czym tak właściwie to polega? A: Ależ pewnie! Jak każdy z nas wie, są różne postacie leków. Należą do nich roztwory lecznicze, zawiesiny, nalewki, czopki czy na przykład kapsułki (jest ich zdecydowanie więcej, ale nie będę może aż tak się rozwodzić). Każdy pacjent jest inny i niestety do każdego trzeba mieć indywidualne podejście. W różnych przypadkach lekarze często nie przepisują recepty na gotowy lek "z apteki" wyprodukowany przez konkretne firmy farmaceutyczne, tylko sam przepisuje receptę w której uwzględnia substancje lecznicze oraz pomocnicze, które mają pomóc choremu. Taka recepta trafia do farmaceuty i oczywiście on musi wykonać resztę. Składa się na to zrobienie obliczeń, gdyż niektóre substancje są silnie działające, a nawet narkotyczne i mają maksymalne dawki jednorazowe i/lub dobowe, których nie wolno przekroczyć, a lekarz pisząc receptę może się pomylić albo nie wziąć tego pod uwagę. Po sprawdzeniu wykonujemy lek. Jak? A no w przypadku płynnych postaci, np. roztworu, wystarczy, że rozpuścimy substancję w odpowiednim rozpuszczalniku. W przypadku np. czopków, rozpuszczamy lub zawieszamy substancję w podłożu i wylewamy taki "roztwór" do form, odkładamy do zastygnięcia. W skrócie, wykonywanie leków recepturowych, to po prostu robienie leków w aptece, które nie są dostępne na rynku. T: Brzmi to bardzo ciekawie, jednak wymaga na pewno ogromnej wiedzy, skupienia oraz odpowiednich praktyk. Miejsc na pomyłki zapewne tym bardziej nie ma, w końcu chodzi o czyjeś zdrowie, a nawet życie. Niestety w Polsce, jak to w naszym pięknym kraju, często odrzuca się wiele zawodów ze względu na zarobki. Czy jako osoba młoda, stawiasz mimo wszystko na radość i satysfakcję z pracy, czy może raczej godne zarobki, o które czasem ciężko? A: Przede wszystkim każdy z nas powinien robić to co lubi, a nawet kocha, bo tylko wtedy można czerpać radość z pracy i życia. Z takiego założenia wychodzę. Jednak jak jest w rzeczywistości? Naprawdę trzeba się nieźle narobić, żeby zarobić i godnie żyć, bo z drugiej strony co z tego, że będę robić coś, co kocham, jeśli ledwo wiążę koniec z końcem? Naprawdę trzeba się nieźle w niektórych przypadkach natrudzić, by połączyć wymarzoną pracę z dobrymi zarobkami. Ja na ten moment odkładam to, co lubię, by zdobyć papier, zarabiać godnie i w przyszłości zająć się czymś, czym naprawdę bym chciała, ale mając alternatywę, gdyby kiedyś noga się powinęła. T: Wielu ludzi mając pracę i wiążąc koniec z koniem, czasami nawet po prostu boi się jej zmienić i pracują tak połowę swojego życia. Przykra rzeczywistość, a nie tak powinno to wyglądać. @ Asuna , czym wobec tego naprawdę chciałabyś się zająć w swoim życiu w przyszłości? A: Nie, nie powinno. Każdy z nas powinien być na tyle odważny i otwarty, by próbować sił w różnych, nawet odmiennych pracach. Nie możemy się przecież skupiać na jednej "specjalizacji". W przyszłości chciałabym pisać książki. Byłabym bardzo zadowolona, nawet gdyby to była moja poboczna praca. Już za dzieciaka miałam masę pomysłów, które przelewałam na papier, a moja wyobraźnia, szczególnie wieczorami mnie zaskakuje. Myślę, że może coś by kiedyś z tego było. Także całkiem niedawno wpadł mi pomysł do głowy, by spróbować zrobić kursy na stylizację paznokci. T: Bardzo racjonalne podejście do życia, w którym mam nadzieję, że będzie się wiodło jak najlepiej. Ahhh… książki. Tutaj mogłabym Cię pewnie zaprosić na osobną kawę, by nie zanudzać tym tematem reszty użytkowników, jednak muszę zapytać o pisanie - od jak dawna piszesz, w jakiej dziedzinie i skąd czerpiesz inspirację? A: A dziękuję bardzo! Tak jak wspomniałam, zaczynałam pisać już w bardzo młodym wieku. Na początku szkoły podstawowej zdarzało mi się wymyślać komiksy i je robić. Dosłownie. Rysowałam na kartkach, pisałam wszystkie kwestie, a później sklejałam kartki i tak oto powstawały moje dzieła. Później, około 11-12 lat zaczynałam pisać książki. Wszystkie prace na języku polskim miałam chwalone, więc postanowiłam, że spróbuję swoich sił. Siadałam przed komputerem, odpalałam Worda i pisałam. Żadnej w całości nie skończyłam, jednak najdłuższa miała ponad 100 stron. Zawsze siedziałam w dziedzinie fantasy, z porywami do horrorów. A dlaczego? Myślę, że w tym gatunku jest największe pole do popisu, w końcu autor musi wykazać się wyobraźnią, stworzyć coś nowego, także nowy świat. Co do inspiracji... Cóż, sama nie wiem. Siedzę w ogrodzie lub leżę w łóżku i tworzę w myślach jakieś historie. Myślę, że przeczytane książki to też pewnego rodzaju inspiracja. Zapoznaję się z czymś co było i staram się stworzyć coś unikalnego. T: To może kiedyś razem stworzymy jakąś książkę o katujemy, jeżeli również jesteś takim małym zapaleńcem w dziedzinie pisania. Mam nadzieję, że kiedyś jakąś skończysz i będziemy mogli przeczytać. Można gdzieś przeczytać jakieś Twoje dzieło? A może niedługo ujrzymy na forum? A: Ależ pewnie! Dogadamy się jakoś i coś może się wywinie spod pióra. Oj, niestety nie można. Nigdy nie prowadziłam blogów czy innych tego typu rzeczy. Swoją twórczość próbowałam "ukrywać", by nie dawać pomysłów innym. Ot, samolubne może troszkę. Stare dzieła gdzieś tkwią na poczcie i raczej nie chciałabym ich kontynuować, tylko zacząć całkiem od nowa z tym samym pomysłem, a lekko innym rozbudowaniem, innymi postaciami i relacjami między nimi. Myślę, że jeśli napisze coś więcej, to może faktycznie wstawię fragment na forum! Chyba, że znajdę jedną z lepszych książek niedokończonych, bo nie ukrywam, ale licznych formatowaniach gdzieś zaginęła. Póki co, podzieliłam się recenzjami, które pisałam dobre 3 lata temu! T: Dobry pisarz raczej nie kradnie pomysłów, a jedynie inspiruje się własnymi. Może uda się w niedługim czasie napisać coś na świeżo dla forumowiczów, chociaż sądząc po współczesnym odbiorze społeczeństwa, coraz częściej ludzie uciekają od czytania, a popadają w prostotę i łatwiejszy przekaz. Jakie jest Twoje zdanie na temat czytania książek przez innych? Dlaczego statystyki z roku na rok maleją? Ile Ty czytasz książek rocznie? A: Nie mam specjalnie zdania na temat czytania przez innych. Myślę, że każdy robi, co chce i nie wolno nikogo zmuszać do czegoś. Jest mi przykro, bo tak jak mówisz, ludzie uciekają do prostoty, odrzucają swoją wyobraźnię czy możliwość poprawy swojej znajomości języka. Nie oszukujmy się, interpunkcja, ortografia czy zasób słownictwa w dużej mierze kształtuje się podczas czytania. Dlaczego statystyki maleją? Powodów może być naprawdę wiele! Może jeden z nich opowiem na swoim przykładzie. Będąc dzieckiem uwielbiałam czytanie książek. Rozmawiałam o nich z kuzynką czy też przyjaciółką. W gimnazjum zaczęłam jeszcze więcej czytać, więcej znajomych siedziało w książkach, a nauczycielka na przerwach zawsze zagadywała i podpytywała „co tam czytasz?”, „o czym to?”, „a może czytałeś/aś ….?”. Przyszło liceum i zaczęło się czytanie tylko w wakacje. Czemu? Miałam tyle innych książek przez szkołę, tyle nauki, że zaczynało brakować czasu na czytanie tego, co bym chciała. Później było tylko gorzej, w trakcie studiów doszło kilka razy więcej czytania materiałów, że kolejne książki nie dawały mi kompletnie radości. Nie mogłam się skupić, a od siedzenia nad zlepkiem słów, aż mnie głowa bolała. Również zaczęłam uciekać w inne formy odpoczynku. Nie wiem ile jest takich przypadków, jednak większość mojego aktualnego otoczenia nie czyta książek, ani nie czytało ich dużo w ciągu swojego życia. Jeśli chodzi o inne powody, myślę, że może na to mieć wpływ tempo życia, jakie zostało narzucone. Człowiek ledwo się wyrabia z pracą, jedzeniem, a co dopiero znaleźć jeszcze czas na książki jakieś? Ludzie na nie patrzą jak na staroć, który był modny kilkadziesiąt lat temu. Teraz jest technologia, a nie jakiś papier. Dzieci nie chwytają chętnie za książki, bo od dzieciństwa jest obowiązek czytania lektur szkolnych. Jeśli mam być szczera, głupotą jest nakazywanie uczniom czytania Pana Tadeusza, Wesela, Dziadów czy innych lektur, które są po prostu ciężkie i ani trochę ciekawe. Po czymś takim, nikt chętnie nie chwyci za dzieło mając uraz ze szkoły. Tak, jak mówiłam, odeszłam na jakiś czas od książek. Jeszcze w gimnazjum potrafiłam ich przeczytać rocznie około 30. Później stosunkowo liczba zaczęła spadać. Od 2-3 lat liczba spadła do dosłownie kilku. W tym jeszcze żadnej nie przeczytałam, ale jestem w trakcie! I mam zamiar to naprawić w ciągu wakacji. T: Odnośnie lektur szkolnych również się zgodzę, bo wciąż nie widzę ukrytego sensu brnięcia w tak narzucony system pod względem czytania. Warto doceniać naszych pisarzy minionych epok, jednak czy faktycznie taki sposób jest efektywny? Zatrzymując się przy temacie, już z pewnością przyjemnym dla wszystkim - jakie są Twoje plany na tegoroczne wakacje, prócz jak wiadomo nadrobienia literatury? A: Zbyt ambitne to one niestety nie są. Przede wszystkim priorytetem jest praca, gdyż muszę zarobić troszkę pieniędzy na jakieś wymysły, np. pójście na koncert z @ visca W planach również mam wpadnięcie do Warszawy, i to dwukrotnie, raz do przyjaciela na imprezę urodzinową, a drugi do kuzynki. Co roku ją odwiedzam tam, więc tradycja musi zostać zachowana. Poza tym może jakiś wyjazd do Energylandii, reszta raczej wyjdzie spontanicznie. T: Każdy plan, nawet najmniej drobnostkowy ma sens, o ile uda się go w jakikolwiek sposób zrealizować. Praca, której się podejmiesz, zapewne dorywcza i sezonowa? W Gdańsku nie ma problemu ze znalezieniem takiej? A: Akurat takiej typowej sezonowej, na przykład jako kelnerka podjąć bym się nie mogła, pomimo szczerych chęci, ze względu na stan zdrowotny. Dlatego wybrałam pracę w KFC, gdzie będę stać na kasie. Póki co tylko w wakacje, chociaż kto wie, menadżerka jest chętna mnie przyjąć nawet tylko na weekendy od października, więc zobaczymy jak uda mi się to pogodzić ze studiami. Co do pracy w Gdańsku.. O żadną nie jest ciężko! Nawet o taką na dłuższą metę. Wystarczy chcieć pracować i faktycznie szukać, to znajdzie się bardzo szybko. T: Nie zawsze zdrówko idzie w parze z chęciami i determinacją, by spełniać resztę małych i dużych marzeń. Może uprawiasz zatem jakieś sporty, lub uprawiałaś? A może problemy zdrowotne sięgają głębiej i nawet w tym miejscu jest to dla Ciebie istna bariera nie do pokonania? A: Uprawiałam jak najbardziej! Od małego uwielbiałam ruch. Grałam w piłkę nożną w drużynie, w między czasie również tańczyłam. W końcu zrezygnowałam z jednego i drugiego. Próbowałam w trakcie studiów wrócić do grania w piłkę nożną do sekcji sportowej, jednak treningi nakładały się na zajęcia obowiązkowe. Jedna bariera zdrowotna wynika sama nie wiem z czego, ale nie zaleca mi gry w piłkę (tak, chciałam grać tak czy siak), druga niestety pojawiła się rok temu, gdy dosyć intensywnie zaczęłam ćwiczyć w domu. Liczne tabaty, interwały czy cardio, poprzeplatane z ćwiczeniami siłowymi. Za dużo skoków, przez co obciążone były stawy i skończyło się na rehabilitacji. Akurat z tą mogę coś zrobić, będzie to długa praca, ale przeszkoda do pokonania. T: Niestety ze zdrowiem nie ma żartów, tym bardziej, że życie jest jedno, a utraconych lat chociażby na leczenie, też nam nikt nie przywróci. Skoro ćwiczenia były intensywne, sylwetkę prawdopodobnie udało się podbudować? Może masz jakiś ukryty sposób, jak tak właściwie dbać o swoje zdrowie? A: Niestety, na zbudowanie sylwetki jakiej bym chciała potrzeba więcej czasu niż to, ile ćwiczyłam rok temu. Nie powiem, udało mi się wtedy schudnąć odrobinę, bo widać było różnice w obwodach. Być może to było tylko pozbycie się wody zalegającej w organizmie. Chciałabym wracać powoli do ćwiczeń, ale zobaczymy na ile mi zdrowie pozwoli. Czy ukryty sposób? Nie powiedziałabym, ale wiele ludzi żyje w błędnym przekonaniu, że nie wolno jeść żadnych fastfood'ów, a samą zieleninę. No nie, trzymać się deficytu kalorycznego. To jest najważniejsze i myślę, że coraz więcej osób zdaje sobie z tego sprawę. T: Mimo wszystko dobrze, że w pewnym stopniu dbasz o siebie i nie trwasz w założeniu „Jakim mnie bozia stworzyła, takim mnie ma”. Skoro jesteśmy przy tym smakowitym temacie - potrafisz gotować? Co zaserwowałabyś osobie, którą darzysz ogromnym szacunkiem? A: Oczywiście, trzeba o siebie dbać, a nie tak łatwo poddawać! Gotowanie... Cóż, coś tam potrafię, nie powiem, że nie. A jak mam przepis, to i zrobię wszystko. Mało przepisów znam na pamięć, ale wolę robić swoje, niż kupować gotowce. Nawet spaghetti lepiej robić po swojemu niż z gotowego sosu z saszetki. Co zaserwowałabym? Hm... Na pewno nie zupę, żadnej jeszcze w życiu sama nie robiłam, a chyba czas najwyższy coś spróbować. Myślę, że najpierw zapytałabym takiej osoby czego nie lubi, żeby nie zrobić czegoś, co z góry może mu nie posmakować, a tak to kurczak w sosie Hoisin chyba byłby odpowiedni, a na deser beza. Wiem, nie zabrzmię skromnie, ale bezę robię wyśmienitą! T: Są wśród naszych forumowiczów jakieś łasuchy? Oj z pewnością się znajdą i popędzą na Twoją wyśmienitą bezę! Każdy człowiek jest inny, oraz posiada wiele ukrytych talentów oraz zdolności. Masz również jakieś talenty lub zdolności, którymi zechciałabyś się podzielić? A: Ah, zapraszam wszystkich na beze! Może akurat znajdzie się ktoś, komu posmakuje. Wiele talentów? To moje chyba wciąż są ukryte, hahah. Nie uważam bym była pod jakimś względem uzdolniona czy też utalentowana. Wszystko co robię to kwestia pracy co najwyżej i to też nie jakiejś intensywnej. Jak już miałabym coś zaliczać do moich zdolności to trafiłby tu taniec. Myślę, że mam poczucie rytmu i całkiem dobrze je wykorzystuje na parkiecie. Kiedyś bym tu też zaliczyła śpiew, w końcu wygrałam konkurs a także uczęszczałam na zajęcia, by później śpiewać na jakiś okolicznościach. Jednak głos uległ zmianie, przestałam go trenować i nadaje się co najwyżej do naprawdę niewielu tonacji. Nie zaliczam tutaj haftu, bo tego może się nauczyć naprawdę każdy! Nie jest ciężkie, wręcz przeciwnie. Mając wzór, można wszystko stworzyć. T: To już wiemy do kogo należy kolejna wygrana karaoke! Haftowanie - pierwszy raz w końcu spotkałam kogoś, kto nie jest w podeszłym wieku i również lubi sobie powyszywać. Dla niewtajemniczonych - ciekawe hobby czy forma zajęcia, o którym może opowiedziałaby nam Weronika? Powiedz jakie jeszcze masz pasje? A: Hahah, no niestety karaoke odwołane. A myślałam nad wzięciem udziału! Haft traktuje raczej jako formę zajęcia. Nie jest to moje hobby, lubię to robić, ale nie codziennie. Kiedyś podejrzałam jak to mama wyszywa różne obrazki haftem krzyżykowym. Tak mi się to spodobało, że powiedziałam jej, aby mi pokazała jak to robić. Zaczynałam od malutkich obrazków, później nawet zrobiłam własne zakładki Potterowskie do książek haftem. Hm, dla osób, które nie są w temacie, najprostszym językiem - mamy materiał z oczkami, na którym wykonujemy tzw. Krzyżyki. Ahh, jednak nie umiem tłumaczyć, łatwiej by było pokazać! Tak czy inaczej, przyjemna sprawa do zajęcia czymś rąk, a efekty później zadowalają oczy! Aktualnie jestem w trakcie wyszywania znaku Wiedźmińskiego bratu. Poza robótkami ręcznymi, uwielbiam piłkę nożną. Zajmuje moje pierwsze miejsce na ten moment, a za nią uplasowały się taniec, a także podróże. Uważam, że pomimo tej długiej przerwy, z książek również mogłabym znowu czerpać przyjemność i jednocześnie zaliczać je do moich pasji. Bez tego bym nie starała się nic własnego tworzyć. T: Jeszcze niejedno karaoke u nas na pewno zaliczysz! Krzyżyki skrywają w sobie piękno, a w szczególności, gdy jest ich tysiące. Nie poznaliśmy jeszcze Twoich najskrytszych pragnień, a raczej marzeń. @ Asuna , powiedz o czym śnisz i marzysz? A: Oh, widzę te pytanie i od razu się rozpływam w marzeniach! Chciałabym podróżować calusieńki czas, podziwiać wszystko co nas otacza, naturę, która różni się od siebie w różnych zakątkach świata, zabytki, a także poznawać kulturę państw, która zaczyna się lekko zacierać, zamieszkać po tym w Anglii, by być blisko ukochanej drużyny, której mogłabym kibicować na większości meczów. Takim bardziej może realnym marzeniem jest napisanie w własnej książki, wydanie jej i oczywiście by się dobrze przyjęła w społeczeństwie. Nic poza tym. Popłynęłam chyba. T: Popłynęłaś, a my razem z Tobą zwiedzając te piękne zakątki świata. Całkiem rozkoszna podróż! Polećmy jednak do Anglii - musisz nam powiedzieć, która to skryta drużyna piłkarska jest Twoją ulubioną i od jak dawna jej kibicujesz? A: Moje serce skradła jedna, jedyna drużyna angielska z Manchesteru, a jako, że są tam dwie, chodzi mi o tę z diabelskiej, czerwonej części miasta - Manchester United. W sumie zaczęłam kibicować w 2014 roku. Dosyć późno, jednak to dlatego, że wolałam grać w piłkę nożną, niż ją oglądać. Więcej radości miałam z przebywania na boisku, niż z siedzenia na kanapie przed telewizorem. T: Oczywiście jeśli ma się tylko możliwości, na pewno lepiej samemu grać na świeżym powietrzu, aniżeli kwitnąć na kanapie. Także popieram! Nie zagłębiliśmy się jeszcze, ani nie zakręcili obok Twojego serduszka, które mam przeczucie, że jest równie ciepłe. Skradł je już jakiś samiec, a może już się kilku ubiega o nie? A: Aktualnie nie szukam związku, gdyż wychodzę z założenia, że przede wszystkim trzeba zadbać o siebie i nauczyć się żyć z samym sobą. Miałam niegdyś pewne przeboje, które zostały ze mną do teraz, przez co wiem, że nie potrafię stworzyć dobrego, trwałego związku. Podobno kilku się ubiega, ale może to tylko moje błędne wrażenie. T: Życie z innymi ludźmi, a w szczególności związanie się z nimi na długie lata, nie należy do łatwych zadań, więc na pewno lepiej z dystansem, niż zbyt szybko. Weroniko, gdybyś miała wskazać u siebie cechę, którą sama ukształtowałaś u siebie, a nie się z nią urodziłaś poniekąd, jaka by to była? A: Mam nadzieję, że mogę dwie, więc myślę, że dystans do życia i otwartość. Od zawsze byłam raczej osobą nieśmiałą, niezbyt chciałam nawiązywać kontakty z nowymi ludźmi, a raczej ich unikałam za wszelką cenę. Zamykałam się w sobie (do tej pory mi to zostało, nie o wszystkim chętnie mówię), każda krytyka mnie bolała i każdą się przejmowałam, większość żartów mnie nie bawiła. Teraz żartuję z samej siebie, w końcu nikt nie jest idealny, staram się wciąż nie brać tak wszystkiego do siebie. Lubię poznawać nowych ludzi i chętnie z nimi rozmawiam. Bardzo gadatliwa się zrobiłam. T: Na pewno dzięki tym cechom będzie Ci w pewnym stopniu łatwiej w życiu i co więcej, a bratnie dusze odnajdą się same. Werka, co najbardziej przeraża Cię w świecie, który nas otacza? A: Przeraża mnie samotność, gdyż niestety było mi dane jej jakiś czas temu doświadczyć. I to w sytuacji, gdy nas otacza pełno ludzi, a my nie mamy z kim porozmawiać, czujemy się jakby "odrzuceni" i sami. Zażegnany został ten kryzys, ale dlatego, że wiem jak to jest, to mnie najbardziej przeraża. I mimo, że wiem, że aktualnie mam przy sobie masę osób, którym na mnie zależy i mi zależy na nich, to z czasem będzie ich ubywało. Każdy zajmie się własnym życiem. T: Niestety nie jest to przyjemne uczucie, chociaż pewnie osoby, które wielokrotnie tego doświadczyły, w końcu pewnie nauczyły się żyć w samotności. Jakie jest Twoje zdanie na temat osób, które swój czas przeznaczony dla innych, głównie poświęcają na kontakt w Internecie, przez ekran lub szukając go wśród całkowicie obcych ludzi poznanych właśnie w Internecie? A: Zakładam, że mówimy o skrajnych przypadkach, które unikają prawdziwego życia z rówieśnikami, a zatracają się w internecie. Myślę, że takie osoby nie potrafią nawiązywać kontaktów międzyludzkich w realnym życiu lub zwyczajnie się tego boją i myślą, że później taka znajomość zostanie na lata. Owszem, zdarzy się i tak, lecz w ilu przypadkach? Najwidoczniej mają jakiś problem i szukają pomocy. I może być to problem wynikający z wielu powodów. Nie tylko uzależnienie od komputera, ale też problemy prywatne, a nie od dziś wiadomo, że łatwiej wygadać się obcej osobie. No cóż, współczuję takim osobom. Internet to nie wszystko, dużo lepiej poznać prywatnie ludzi. Większe prawdopodobieństwo, że człowiek będzie sobą. Przez kabel każdy może udawać kogoś, kim nie jest. Niestety, wśród takich ludzi uciekające w internet, trafiają się też osoby z okropnym charakterem. Szukające uwagi na każdym kroku, prześladujące innych, kontrolujące wszystkie ruchy jakie robi dana osoba, innymi słowy stalking. Straszne to. Ludzie myślą, że mogą wszystko w internecie i pozostaną bezkarni. T: Dobrze powiedziane i oby ludzie mieli świadomość tego, że ważniejszy jest człowiek obok, niż ten za ekranem. @ Asuna , tym akcentem zabiorę Cię teraz całkowicie w nasz świat wirtualny, zaczynając od Twojego dołączenia na katujemy. Dlaczego właśnie my i co spowodowało, że zostałaś u nas na dłużej? A: Będąc na poprzedniej sieci, poczułam, że się "wypaliłam". Zaczęły się dziać bardzo niemiłe rzeczy, moja praca nie była doceniana, przez co uciekała moja motywacja do robienia czegokolwiek. Zwyczajnie odechciało mi się robić coś dla sieci. Zebrały się także inne powody, w które nie będę się zagłębiać, zrezygnowałam z rang funkcyjnych i odeszłam z sieci, czasami tam zaglądając. Po odejściu szukałam dla siebie miejsca. Próbowałam znaleźć sieć, która będzie mi się podobała, na której będę mogła się zatrzymać, nie po to by wejść konkretnie na rangi, tylko, żeby poznać ludzi, posiedzieć i czasami z nimi popisać. W końcu @syLU zaprosił mnie na katujemy. Co ciekawe, mieliśmy niegdyś z sylem Jailbreak'a z którym chcieliśmy dołączyć na sieć. Niestety nie zostaliśmy wtedy przyjęci. Wracając, zaprosił mnie, więc postanowiłam, że zobaczę jak to tutaj będzie. Już pierwszego dnia ludzie mnie tu ciepło przyjęli i bardzo mi się spodobała ta miła atmosfera. Później pewne osoby zaczęły mnie zachęcać do złożenia podania na redaktora, a widząc dwie osoby w redakcji, które muszą same wszystko robić, przypomniało mi się jak ciężko czasami to ogarnąć i, że w takich sytuacjach naprawdę przydaje się kolejna para rąk. Postanowiłam, że pomogę i może wprowadzę coś nowego od siebie, a nie jestem osobą, która wpada na chwilę. T: Cieszymy się zatem, że jesteś wśród nas, a co więcej, że wszystko jest na właściwym miejscu z udziałem odpowiednich osób, w tym także Ciebie w szeregach redakcji. Jak wspomniałaś, pełniłaś więcej, niż jedną rangę. Jakich jeszcze mogłaś doświadczyć osobiście? A: W sumie byłam chyba na większości rang. Na samym początku w forum za bardzo nie wchodziłam, a bardziej w serwery. Zaczynając od admina, przeszłam na opiekuna serwera, by na końcu stać się jego właścicielem. W międzyczasie zaczęłam się angażować w fora i została mi zaproponowana posada typera na pierwszej sieci, na jakiej byłam. Później szłam dalej i starałam się jakoś kolejne sieci wspomagać, a dopiero na ostatniej zebrałam najwięcej doświadczenia. Miałam okazję wspierać sieć jako opiekun typerów, redaktor naczelny, redaktor fanpage, a w końcu moderator, globalny moderator, junior administrator, kończąc na Administratorze. T: Zostało tylko pogratulować i cieszyć się ze zdobytego doświadczenia, bo nie każdemu udaje się zdobyć tyle stopni. Którą z tych rang ze względu na obowiązki lubiłaś najbardziej? A: Najbardziej podobała mi się ranga redaktora i administratora. Bardzo lubię pisać teksty o czym już wspominałam czy zajmować się seriami, które wymagają jednak jakiejś interakcji z użytkownikami. A administrator dlaczego? Pełen dostęp w acp, tyyyle możliwości. Wprowadzanie zmian, tworzenie medali, dodawanie działów, zmiana rang, zabawa w stylu z dodawaniem kłódek czy możliwość nauki html. Oh, a jaka frajda była ze znalezienia multikonta. Podobała mi się taka zabawa. Jak wspomniałam, dało mi to możliwość nauczenia się bardzo wiele, czułam, że robię dużo. Może nie było to aż tak widoczne, jak przy pracy moderatorów, których obowiązkiem było zamykanie tematów, ale to był ogrom pracy od wewnątrz. Jedynym minusem był obowiązek odrzucania niektórych podań. Zawsze mi było przykro jak musiałam coś takiego zrobić, jednak starałam zachować "profesjonalność". Myślę, że taka ranga mocno mi pozwoliła się nauczyć zarządzać czymś. Czasami trzeba podjąć naprawdę ciężkie decyzje i przyjąć krytykę "na klatę". Również przy zwracaniu uwagi moderatorom czy innym osobom, często ludzie oceniają pochopnie i uważają, że się człowiek rządzi. T: Często zbyt wiele rzeczy poszczególne osoby też nie widzą, a wie to tylko osoba, która poświęciła temu ogrom czasu, a dzieje się tak w wielu przypadkach. Nie znając sytuacji - oceniamy, taka już poniekąd natura ludzka. Jakie aspekty najbardziej drażniły Cię wśród ludzi, z którymi tu i ówdzie miałaś przyjemność współpracować? A: Najbardziej chyba mnie irytowało kolesiostwo. Spotkałam się z tym chyba na większości sieci. Obrona swoich, gdy ewidentnie robią źle, tuszowanie jakiś niekorzystnych akcji, a także robienie z siebie pewnego siebie uliczniaka, typowego "Seby" (przepraszam wszystkich Sebastianów czytających to) lub ewidentne działania na niekorzyść sieci przez użytkowników, obraza administracji i nie banowanie ich, bo "są groźni". T: Wydaje mi się, że nie ma nikogo groźniejszego od Najmana na ringu. Kolesiostwo było, jest i będzie wszechobecne chyba na każdej sieci, w końcu w życiu realnym spotykamy się z nią na każdym kroku, jak chociażby w przypadku pracy - po znajomości masz większe szanse, niż zwykły człowiek z ulicy. Czy na katujemy jest obecna? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale. Nasi użytkownicy na pewno jednak chcieliby wiedzieć, jak długo grasz już w ogóle w counter strike? Jaki % życia, uczestniczysz już, mniej lub więcej grając w cs`ka? A: W Counter Strike'a zaczęłam grać w 2013 roku. Wiadomo, zaczynało się od 1.6, najbardziej lubiłam serwery only dd2 i JailBreak. Próbowałam śmigać na deathrunach, ale właściciel jeden sieci stworzył także soccerjama. Oj, to były świetne mody do grania. Później dużo znajomych ze szkoły dowiedziało się, że gram w te gierkę i przeniosłam się z nimi na Global Offensive. Niestety doszło więcej obowiązków i odstawiłam tę grę na kilka lat, uczestniczyłam tylko w klubie e-sportowym będąc w liceum i w organizowaniu turniejów, a do samej gry wróciłam w kwietniu tamtego roku. I gdyby nie to, że znajomy namawiał na zagranie na JailBreak'u wtedy, być może wcale bym nie wróciła na sieci CS'owe. T: Zaczęłaś więc grać w counter strike`a w najlepszych możliwych latach na ten moment, dla tej gry. Teraz te czasy pozostają tylko wspomnieniem i kłębkiem nadziei, że może kiedyś się to zmieni lub wróci. Jak wielu ludzi poznałaś dzięki sieciom, spotkałaś się z nimi i utrzymujesz kontakt, aż po dziś dzień? A: Oj, zaczynając grę w 2013 roku poznałam masę ludzi. Z tamtego okresu utrzymałam kontakt tylko z jedną osobą i widzieliśmy się pierwszy raz dopiero w kwietniu tego roku. Z resztą ludzi urwał się kontakt lub pozostają takimi "pustymi" znajomymi na fb. Przez ostatni rok znowu poznałam dużo ludzi, widziałam się na żywo z czwórką z nich. Z jedną nie mam niestety już kontaktu, mimo mieszkania w jednym mieście. Od ponad roku trzymam się z trójką ludzi i mogę śmiało ich nazwać przyjacielami. Są ze mną mimo wszystko, nieważne co by się działo. Jest plan, aby się spotkać. Cała reszta, ta masa ludzi, które poznałam i z którymi się trzymałam, to tak przewinęli się po prostu. To, to o czym mowa była wcześniej - w internecie jesteś kim chcesz, duża część po czasie okazała się jaka jest naprawdę. T: Niestety tak to wygląda, ale ważniejsze jest by doceniać wspólnie spędzone chwile i miło je wspominać za każdym razem. Wiemy już, że grywasz aż po dziś dzień w counter strike’a. Grasz jeszcze w jakieś gry? Lub grałaś? Może masz swoją ulubioną? A: Oczywiście! W dzieciństwie miałam pełno różnych gierek, starych bardzo i może nie wszystkie tak popularne. Aktualnie ograniczam się do niewielu. Poza counter strikiem znacznie częściej gram w League of legends. Przyjaciele próbowali mnie baaardzo długo przekonać do tej gierki, a ja nie chciałam. Wystarczyło, że po Covidzie wróciłam na studia i koleżanka z grupy stwierdziła, że muszę z nią w to zagrać. No i tak namówiła, że wciągnęła mnie gra, bardziej niż CS. Poza tym, ostatnio z forumowiczami grałam w among us. Ulubionej nie mam, gram w to, na co akurat mam ochotę. T: Legendarny LOL jeszcze chyba wiele osób zarazi i przekona do siebie. Wiemy już chociaż częściowo, kim tak właściwie jesteś oraz mogliśmy poznać wiele ciekawostek z Twojego życia. Nadal jednak nie wiemy, ile masz lat! Bardziej ciekawscy będą musieli dotrzeć aż tutaj, czy uchylisz nam rąbka tej tajemnicy? A: Oho, ciekawe ilu faktycznie ciekawskich aż tu dotarło. Myślę, że duża część ludzi miała okazję poznać mój wiek w podaniu, jednak dla tych, co go nie widzieli - mam 21 lat, jednak we wrześniu licznik wskoczy na 22. T: Licznik tyka i nie cofa się wstecz. Skoro już mowa o liczbach, powiedz nam, czy zazwyczaj otwierałaś tabelkę w cs’a i byłaś mistrzem w zdobywaniu fragów, czy zaliczasz się do grona troszkę takich botków? A: Oj niestety nie cofa, ale ważne by się czuć młodym duchem i ja będę do tego dążyć! Ajaj, ja niestety jestem tym typem botka, który czasami miał lepszy dzień! Zdarzało się, że grałam w CS:GO z kumplami, którzy mieli wysokie rangi i grałam lepiej od nich, więc trochę farta i można wszystko! T: Jak to mówią „gra bez farta, ch*ja warta”! Powoli zbliżamy się do końca naszego wywiadu, jednak chcielibyśmy się jeszcze dowiedzieć, w jaki sposób opisałabyś katujemy? A: Oh, chyba najcięższe pytanie tego wywiadu! Myślę, że to taka samozwańcza rodzinka, która każdego chętnie "adoptuje", mam nadzieję wiesz co mam na myśli. Po prostu każdego miło się tu wita i równie miło spędza się czas we wspólnym gronie. Kiedy trzeba rodzinka skarci, wesprze, stanie w obronie, pośmieje się. Uważam, że nikt nie powinien czuć się tu niechciany. Sieć otwarta na każdą jedną osobę. T: Dobrze powiedziane i tym właśnie optymistycznym akcencie zakończymy nasz wywiad. Weroniko, chciałabyś na koniec kogoś czule pozdrowić, dodać coś od siebie bądź posłać zaległą moc buziaków? A: Ależ pewnie! W szczególności pozdrawiam @ syLU , bez którego nie byłoby mnie tu dzisiaj, @ visca który jako pierwszy miło przyjął mnie na sieci i żeby nie wymieniać wszystkich po kolei, pozdrawiam każdego, całą ekipę z teamspeak'a, a także każdego użytkownika forum, który dotrwał do końca! Oby wam tu miło mijał czas. Pamiętajcie też, aby nie zatracać się w gierkach i nie bawić się w prześladowania. Nie udawajcie w internecie kogoś, kim nie jesteście. Bądźcie sobą, bo tacy jesteście najlepsi, a realne życie jest dużo ważniejsze, więc czerpcie z niego w pełni radość. ❤ Dziękuję także Tobie za ten cudowny wywiad. Mam nadzieję, że użytkownikom także się podobał. Buziaki! T: Również serdecznie dziękuję i do zobaczenia na forum! 1 14
Legend czak Posted June 28, 2021 V.I.P Donor Legend Posted June 28, 2021 Jesus, że my takie ładne Panie mamy na forum. Wywiad jak zawsze profesjonalny i długi. Piękne odpowiedzi, wyczerpane tematy. Gratulacje Paniom i super robota. :) ps. Strasznie się czyta ten niebieski, kontrastuje 5
Deserved Bulbożul Posted June 28, 2021 V.I.P Donor Deserved Posted June 28, 2021 Piękne panie, piękny wywiad, kuuuuurła wincyj takich wywiadów :D 1 3
Guest Posted June 28, 2021 Posted June 28, 2021 Piękne panie, wywiad bardzo interesujący z którego możemy się na prawdę sporo dowiedzieć. Dobra robota dziewczyny! Oby więcej takich wywiadów!
Legend Karcok Posted June 28, 2021 Sponsor Legend Posted June 28, 2021 Czy tylko ja wchodząc na ten super wywiad spojrzałem najpierw na nasze kobiety i mówię "Osz kur**, ale laski!"??? Świetne Panie! yyyy Wywiad oczywiście miałem na myśli! Jak zawsze ogrom pracy @ Titania Tytaniczna praca! 4
Melisaaa Posted June 29, 2021 Posted June 29, 2021 Super wywiad, wiele można się dowiedzieć. Jak zawsze, wszystko na najwyższym poziomie! 3
Katowicz Vanilla. Posted June 29, 2021 Sponsor V.I.P Deserved Woman Katowicz Posted June 29, 2021 Wywiad bardzo ciekawy, kawał dobrej roboty. 2
Deserved Asuna Posted June 29, 2021 Donor Woman Deserved Posted June 29, 2021 Jeszcze raz bardzo dziękuję! Takiego prowadzącego wywiad to ze świecą szukać. Fantastycznie było odpowiadać na te pytania. Mam nadzieję, że reszcie również się wywiad podobał i można się było czegoś ciekawego dowiedzieć. 3
Legend LEGENDAR Posted July 3, 2021 Donor Legend Posted July 3, 2021 Dobra robota, leci + Bardzo ciekawy wywiad i mega się go czytało. 1 2
Recommended Posts